@Pedant stawia ciekawą alternatywę: czy chciałby Pan być dobrym człowiekiem, czy woli być Polakiem co lustruje Żydów?

Czy chcąc znać pochodzenie etniczne innych obywateli państwa polskiego stajemy się złymi ludźmi? Wydawało mi się, że pochodzenie etniczne nie powinno być tajemnicą, a raczej powodem do dumy, tak jak nazwisko rodowe. Na ziemię sprowadził mnie pewien komentator, ale niestety myśli nie rozwinął. Poniżej fragment polemiki kluczowy dla dyskusji, którą chcę zainicjować.

  • @Światowid 23:25:38
    "Zna Pan kogoś, kto się uważa za złego człowieka?"

    Pytam się. Uważa się Pan za dobrego czy złego człowieka?

    Inaczej, czy chciałby Pan być dobrym człowiekiem, czy woli być Polakiem co lustruje Żydów?
  • @Pedant 23:39:42
    //Pytam się. Uważa się Pan za dobrego czy złego człowieka?//

    Nie potrafi Pan wyciągnąć wniosków z odpowiedzi: "Zna Pan kogoś, kto się uważa za złego człowieka?" ? To chyba nie przekracza możliwości intelektualnych przeciętnego człowieka rasy białej ani nawet semickiej (IQ obniżone wskutek chowu wsobnego).

    //czy chciałby Pan być dobrym człowiekiem, czy woli być Polakiem co lustruje Żydów?//

    A to ciekawe, to "lustrowanie" Żydów jest "złe"? Wedle jakiej definicji "dobra" i "zła"?

Tak więc kieruję w przestrzeń publiczną Neon24.pl pytanie - czy postulat, by pochodzenie etniczne było informacją jawną czyni ze stawiającego taki postulat złego człowieka, a z przeciwników realizacji tego postulatu ludzi dobrych? Wedle jakich konkretnie definicji "dobra" i "zła"?

P.S. 1
Żeby komuś nie umknęła istota problemu: lustracja i jawność pochodzenia etnicznego to decyzja POLITYCZNA, którą MOIM ZDANIEM niezmiernie trudno rozważać w kategoriach "dobra" i "zła", bez jasnego zdefiniowania tych pojęć i pokazania, w jaki sposób tą decyzję można połączyć z JEDNYM z tych PRZECIWIEŃSTW.

Pan Pedant (instynktownie?) Z MARSZU, BEZ UZASADNIEŃ i DEFINICJI połączył problem z kategoriami "dobra" i "zła", traktując postulat jawności pochodzenia etnicznego jako "ZŁO". A ja chcę się dowiedzieć, jak trzeba zdefiniować "dobro" i "zło", żeby teza pana Pedanta była (w obrębie przestrzeni etycznej z tymi definicjami) prawdziwa.

P.S. 2
Odpowiedź na pytanie postawione w notce i zreformułowane w P.S. 1 znajduje się w tym (moim) komentarzu: https://swiatowid.neon24.org/post/163830,badz-dobrym-czlowiekiem-albo-polakiem-co-lustruje-zydow#comment_1830963.

P.S. 3
Znając lenistwo co poniektórych, po namyśle zamieszczam odpowiedź w tekście, niestety przeczytać muszą już sami.

Sprawa jawności pochodzenia etnicznego jest kwestią polityczną, a nie etyczną. Do decyzji politycznej MOŻNA dorobić dowolne propagandowe uzasadnienie, także ETYCZNE, nawet przy użyciu ETYKI WYMYŚLONEJ AD HOC.

Pana odpowiedź jest skażona "cywilizacyjnymi" bałamuctwami Konecznego, co w ogólnym przypadku jest intelektualną i polityczną ślepą uliczką.

Normy rządzące życiem i polityką narodu powinny być wywiedzione z tego, co dla narodu korzystne (od razu uspokajam, że bycie postrzeganym na świecie jako naród ludożerców korzystne nie jest, co ma określone implikacje moderujące "szowinizm"), a nie ze starotestamentowych żydowskich klechd bądź "nauk" kosmopolitycznej rzymskokatolickiej korporacji transnarodowej.

Tak więc, na poziomie szczegółów, wymóg znajomości tożsamości etnicznej każdego, kto funkcjonuje na etnicznym terytorium narodu polskiego należy oceniać nie poprzez normy etyczne "cywilizacji łacińskiej" bądź kosmopolitycznego chrześcijaństwa - bo nic tym formacjom do naszych spraw wewnętrznych - tylko z punktu widzenia polskiego interesu narodowego.

To jest kluczowe dla udzielenia odpowiedzi. Aby ujawnienie tożsamości etnicznej mogło być "ZŁEM", konieczne jest nie - szukanie jakiejś "religii" bądź "cywilizacji" z odpowiednim systemem etycznym, tylko przyjrzenie się, czy przypadkiem ta jawność nie jest szkodliwa dla jakiejś grupy narodowej - i wywiedzenie "DOBRA" i "ZŁA" właśnie z INTERESÓW ETNICZNYCH tej grupy.